Gościł u babci. Po uderzeniu Rosji ratownicy poszukują 15-letniego ucznia.
Rosyjska bomba lotnicza zabiła 12-letniego chłopca w Charkowie
12-letni chłopiec zginął pod gruzami w Charkowie po tym, jak rosyjscy okupanci zrzucili na miasto bombę kierowaną FAB-500. Według szefa Biura Śledczego Policji Narodowej obwodu charkowskiego Serhija Bolwinowa, nie udało się uratować dziecka. W wyniku tego uderzenia 35 osób odniosło rany, a operacja poszukiwawcza trwa.
Także jeden piętnastoletni chłopak, który gościł u babci i dziadka, odniósł obrażenia w wyniku tej eksplozji. Na razie nie wiadomo, co stało się z nim. Rodzice postanowili odwieźć go w bezpieczne miejsce, ale w czasie uderzenia znajdował się w mieszkaniu na parterze, dokładnie po tej stronie, w którą celowali Rosjanie.
Wiadomo również, że tej samej nocy Rosja po raz trzeci zaatakowała obwód kijowski za pomocą bezzałogowego statku powietrznego (BPLA). W wyniku tego ostrzału zostały uszkodzone budynki w osiedlu dla wewnętrznie przesiedlonych osób. Siły obrony przeciwlotniczej pracowały nad odparciem ataku.
Przypomnijmy, że w nocy z 30 na 31 października Rosja zaatakowała Kijów, w wyniku czego uszkodzony został budynek mieszkalny. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zareagował na ten ostrzał. W czasie pożaru, który wybuchł w wyniku ataku bezzałogowca, ewakuowano 18 osób, a 9 odniosło rany.
Czytaj także
- Zeleński zapowiedział przedstawienie 10-punktowego Planu odporności Ukrainy
- Bloomberg: Zwycięstwo Trumpa może skłonić Seul do wojskowej pomocy dla Ukrainy
- Polityka Republikanów w USA otwiera nowe możliwości dla Ukrainy - ekspert