Trybunał Konstytucyjny Rumunii nakazał przeliczyć głosy w wyborach prezydenckich.
Trybunał Konstytucyjny Rumunii zwraca się do Centralnej Komisji Wyborczej o sprawdzenie wyników wyborów prezydenckich
Trybunał Konstytucyjny Rumunii postanowił zwrócić się do Centralnej Komisji Wyborczej w celu sprawdzenia i przeliczenia wszystkich głosów, w tym ważnych i nieważnych, w wyborach prezydenckich w kraju. Taką informację przekazał sam Trybunał Konstytucyjny Rumunii.
Zgodnie z informacjami, 28 listopada 2024 roku posiedzenie plenarne Trybunału Konstytucyjnego rozpatrzyło prośbę jednego z uczestników wyścigu, kandydata Kristiana Tergesha, dotyczącego unieważnienia wyborów prezydenckich w Rumunii, które odbyły się 24 listopada 2024 roku.
«Sąd postanowił przeprowadzić ponowne sprawdzenie i przeliczenie wszystkich głosów, w tym ważnych i nieważnych», - cytuje się w komunikacie.
Ponadto sąd jednogłośnie odrzucił wniosek innego kandydata Sebastia Popescu o unieważnienie wyborów.
Przypomnijmy, że kandydaci Sebastian Popescu i Kristian Tergesh zwrócili się do Trybunału Konstytucyjnego Rumunii z prośbą o unieważnienie wyników pierwszej tury wyborów prezydenckich. Popescu oskarżył o nieuczciwe zwycięstwo skrajnie prawicowego kandydata Kalina Djeorgesku, którego oskarża o naruszenie zasad finansowania kampanii wyborczej, ukrywanie pochodzenia pieniędzy i manipulacje za pośrednictwem TikToka. Jego zdaniem, taką aktywność może wspierać zagranica, w tym chińskie biuro TikToka, i zmierzać do destabilizacji Rumunii. Tergesh z kolei zgłosił naruszenie zasad wyborczych w trakcie kampanii na rzecz proeuropejskiej kandydatki Eleny Laskoni, która przeszła do drugiej tury.
Jeśli Trybunał Konstytucyjny unieważni wyniki wyborów, zgodnie z ustawodawstwem Rumunii nowe głosowania muszą się odbyć w ciągu dwóch tygodni po podjęciu odpowiedniej decyzji.
Kandydat ultranacjonalistyczny prowadzi w wyborach prezydenckich w Rumunii
W wyborach prezydenckich w Rumunii niespodziewanie na pierwsze miejsce wyszedł kandydat ultranacjonalistyczny Kalin Georgescu. Twierdził, że UE i NATO nie reprezentują odpowiednio rumuńskich interesów i twierdził, że wojnę na Ukrainie, która graniczy z Rumunią, manipulują amerykańskie firmy wojskowe. Uważał również siebie za zwolennika rosyjskiej kultury i nazywał Putina «człowiekiem, który kocha swój kraj».
W związku z tym premier Rumunii Marcel Ciolacu złożył rezygnację z przewodniczącego Socjaldemokratycznej Partii. Stało się to po jego niepowodzeniu w przejściu do drugiej tury wyborów prezydenckich, w wyniku którego zajął trzecie miejsce. Proeuropejska kandydatka Elena Laskoni wezwała do wsparcia jej kandydatury, aby zapobiec powrotowi Rumunii pod wpływy Rosji.
Czytaj także
- Nieznani napadli na ambasadę Szwecji w Moskwie
- Seul doświadcza najsilniejszego opadu śniegu od wieku
- Chiny wypuściły na morze nieznany statek o cywilnym oznaczeniu
- W Wielkiej Brytanii aresztowano terrorystę, którego FBI poszukiwało przez ponad 20 lat
- W sąsiednim państwie Ukrainy miały miejsce dwa trzęsienia ziemi w ciągu jednego dnia
- «Przeczekaj wybuch jądrowy»: w obliczu groźby Putina mieszkańcy Wielkiej Brytanii wykupują schrony