Trucizny Ukrainy: rosyjski język i myszy w patriotycznych majtkach.

Trucizny Ukrainy: rosyjski język i myszy w patriotycznych majtkach
Trucizny Ukrainy: rosyjski język i myszy w patriotycznych majtkach

Inicjatywa ludowej poseł Pipa w przymuszaniu dzieci rosyjskojęzycznych do mówienia po ukraińsku wbrew wszelkim prawom i zdrowemu rozsądkowi jest najlepszą ilustracją tego, że kultura polityczna naszego Piemontu - Lwowa nie jest w stanie wydać niczego poza głupią, ograniczoną korupcyjną myszą w "patriotycznych majtkach". Ta mysz, wrzeszcząca o dekomunizacji, będzie replikować wszystkie elementy polityki komunistycznej jako osłonę zasłaniającą chciwe ręce wychodzące w strumienie budżetowe, podczas gdy ciało krowy Drugiej republiki niebieskie od głodu drży w agonii.

W rzeczywistości lwowianie-politycy zrobili wszystko, aby ta agonia nadeszła szybciej. Rosjanie mogą wręczać Pipom ordery puszkami, bo przez 33 lata wykonali wszystkie zadania Rosji w niszczeniu ukraińskiej państwowości.

Lwowianie nawet nie zdają sobie sprawy, jak śmiesznie wyglądają, gdy w Lwowie wieszają tabliczki w stylu tej z fotki. Po co podkreślać, że mówisz po ukraińsku, gdy dookoła wszyscy i tak mówią po ukraińsku?

Problem Lwowa tkwi w niezdolności do zmiany, dlatego, osiągnąwszy dosłownie wszystko, czego chciało Ruch w polityce kulturalnej państwa, lwowianie nagle odkryli, że to nic nie zmienia w istocie. Można 1000 razy napisać, że trzeba mówić po ukraińsku, ale to nie zmienia faktu, że dzieci mówią po rosyjsku, jeśli chcą i tego chcą ich rodziny. I pozostaje to... no chyba że bicia dzieci różgami, bo deputowanym z Lwowa trzeba jakoś uzasadnić swój byt przed wyborcami. A deputowana upadłego "Głosu" (a wcześniej - upadłej "Samopomocy") rozumie, że wybory nadchodzą, a kwestią językową można się zajmować wiecznie, ponieważ Lwów pozostaje nieadaptacyjną prowincją, mamrocząc niezwiązane "Abyrgalga" w duchu Szarikowa i dosłownie replikując szarikowszczyznę tak nielubianego Bułhakowa.

Najbardziej komiczne jest to, że zarówno dzieci ukraino- i rosyjskojęzyczne wyborców Pipy, jak i rosyjskojęzyczne dzieci, których niedoukła Pipa chce kijem zgniććwnie zagrożone "edukacji" zmuszać do mówienia po ukraińsku, wszyscy marzą o ucieczce z absurdalnego raju Drugiej Republiki Ukrainy. A co by nie chcieli, skoro nie może ona zaoferować niczego poza cierpieniem, idiotyzmem i bezodpowiedzialnością elity, która dla przykrycia kradzieży budżetu jest gotowa na wprawienie w ruch każdej głupoty, nawet jeśli ta głupota jest samobójcza w swej istocie. I te dzieci wyjeżdżają z Ukrainy przy pierwszej okazji, podczas gdy "Pipy" snują kolejne głupie bajki w duchu demograficznej strategii rządu do 2050 roku. Jaka strategia demograficzna, idioci, kiedy ludzie uciekają od was jak karaluchy od dichlorwosu.

Jeszcze jedna ironia polega na tym, że im bardziej "Pipy" niszczą ukraińskie państwo, tym więcej uchodźców przybywa z wschodu do Lwowa, nieodwracalnie zmieniając jego strukturę społeczną. Lwowianie, bądźcie czujni! Chociaż jestem pewny, że chciwość w końcu zwycięży, i mieszkania zostaną sprzedane "wychodźcom", jak gorzko nie było z ich rosyjskim językiem... Tak to było zawsze :)

Nie wiem... A może to nieświadoma strategia "Pip"? Domniemując, że są impotenty w istocie, pedałują klapę ukraińskiego państwa, aby poprzez bolszewickie "do końca, a potem nasz, zbudujemy nowy świat, kto był nikim, stanie się wszystkim" osiągnąć więcej? Ale przecież rozumiemy, że ta naiwna wiara w powtórzenie Ukraińskiej Republiki Ludowej zakończy się tym, czym zawsze kończyła się w historii Ukrainy - okupacją.

Dlatego zadanie ocalenia Ukrainy od katastrofy trzeba będzie rozwiązać metodami zupełnie przeciwnymi, bo "Piemont" zapewnił całkowity organizacyjny i ideologiczny krach Drugiej Republiki. Przyjechali!


Czytaj także

Uzyskaj dostęp do kanału świeżych wiadomości 112.ua