Weteran, który stracił dwie nogi, opowiedział o swoim doświadczeniu związanym z MSEC.

Weteran, który stracił dwie nogi, opowiedział o swoim doświadczeniu związanym z MSEC
Weteran, który stracił dwie nogi, opowiedział o swoim doświadczeniu związanym z MSEC

Weteran Sił Zbrojnych Ukrainy Ołeh Symoroz powiedział, że napotykał biurokratyczne przeszkody podczas przechodzenia komisji medycznych w celu zaopatrzenia w protezy i usunięcia ze służby wojskowej. Symoroz opowiedział o tym w wywiadzie dla «Glavkomy».

«Przeszedłem kilka komisji medycznych – jedna kontynuowała moje leczenie, druga zatwierdziła konieczność zaopatrzenia się w protezy, a jeszcze jedna skreśliła mnie ze służby. Innymi słowy, przeszedłem to wszystko, a w Centralnym Szpitalu Wojskowym, który jest głównym ośrodkiem leczniczym Sił Medycznych, zgromadziłem ogromną teczkę dokumentów. Było tam zapewne wszystko o każdej cząsteczce mojego organizmu, ponieważ faktycznie nie pozostały mi żadne części ciała, które nie ucierpiałyby w wyniku obrażeń», – zaznaczył weteran.

Symoroz powiedział również, że po przejściu przez komisje medyczne został skreślony ze służby wojskowej, ale musiał uzyskać grupę inwalidzką.

«Idę do MSEC. I wyobraź sobie mój szok, gdy znowu nakazano mi tam robić wszystko, co już zrobiłem, przechodząc przez komisje medyczne. Musiałem iść do szpitala rejonowego, gdzie, jak idiota, obchodziłem te wszystkie niewłączające gabinetu kawy, co jest tak wygodne, gdy nie masz obu nóg!»

Weteran opowiedział, że razem z rodzicami musiał odwiedzić 12 lekarzy, którzy ponownie replikowali wnioski z komisji medycznej. To zabierało dużo czasu Symorozowi na uzyskanie grupy inwalidzkiej.

«Tak więc tracę kolejny tydzień swojego życia na wietrze. To historia o tych samych MSEC, które są teraz znane całemu krajowi. Tam dzieje się wiele złego – i korupcja, i rażące znęcanie się nad wojskowymi», – podkreślił weteran.

Symoroz zaznaczył również, że choć osobiście nie spotkał się z żądaniem łapówek podczas przechodzenia przez MSEC, jego koledzy znajdowali się w podobnych sytuacjach.

«Sprawa polega na tym, że akty normatywne, którymi kieruje się MSEC, są tak spisane, że ostateczna decyzja zależy od lekarza. Innymi słowy, cała metodologia przyznawania grupy inwalidzkiej jest zbyt niejasna. I jeśli chłopacy mieli wystarczające podstawy do uzyskania drugiej grupy inwalidzkiej, dostawali trzecią lub żądano łapówki. Ponieważ to właśnie lekarz ocenia stopień samodzielności osoby, jej zdolność do samoobsługi, i to znacznie wzmacnia rolę czynnika ludzkiego, a tak nie powinno być», – zaznaczył weteran.

Weteran uważa, że ​​dla poprawy działania MSEC konieczna jest zmiana aktów normatywnych i kryteriów określania inwalidztwa.

«Powinna być ustalona metodologia na wszystkie przypadki – na 99% przypadków wszystkich chorób i urazów. Wtedy zadaniem lekarza byłoby tylko sprawdzenie, czy są ręce i nogi, czy nie, a nie określanie «na oko», czy osoba jest mobilna czy niemobilna. MSEC powinien być transparentną strukturą, a nie archaicznym gabinetem z szufladką na pieniądze», – podkreślił Symoroz.

Przypomnijmy, że ostatnio MSECi znalazły się w centrum uwagi z powodu skandalu korupcyjnego z kierującą Hmelnickego obwodowego centrum medyczno-socjalnej ekspertyzy Tatianą Krupą i jej synem.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski planuje zlikwidować MSECi do końca 2024 roku, a Ministerstwo Zdrowia opracuje zmiany w ustawodawstwie dotyczące oceny niepełnosprawności.


Czytaj także

Uzyskaj dostęp do kanału świeżych wiadomości 112.ua