Jak Moskwa pokonała UPA: historyk opowiedział o metodzie, którą Rosjanie stosują i dzisiaj.

Jak Moskwa pokonała UPA: historyk opowiedział o metodzie, którą Rosjanie stosują i dzisiaj
Jak Moskwa pokonała UPA: historyk opowiedział o metodzie, którą Rosjanie stosują i dzisiaj

Ukraiński historyk, były szef Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej, deputowany Włodzimierz Wiatrowycz opowiedział o tym, jak udało się pokonać UPA po II wojnie światowej, nawiązując do współczesności. Na ten temat Wiatrowycz napisał na Facebooku.

Historyk podkreśla, że ZSRR nie mógł pokonać UPA z powodu wzajemnego zaufania powstańców i ludności cywilnej, mimo swojej przewagi w zasobach wojskowych.

Powstańcy dla miejscowych byli 'naszymi chłopakami', swoimi. Większość z nich była sąsiadami, krewnymi, którzy mieszkali obok, zanim musieli wziąć broń do ręki - mówi Wiatrowycz.

Ludność cywilna dostarczała powstańcom broni, jedzenia i informacji.

Wojownicy ufali tym, którzy dostarczali im życiodajne zasoby, nie tylko dlatego, że byli ich krewnymi, ale i dlatego, że rozumieli, że to od nich zależy potencjał do walki. Rozumieli, że bez wsparcia 'wsi', nie będzie 'lasu' - mówi historyk.

Jak ZSRR zniszczył zaufanie między UPA a ludnością cywilną

Wiatrowycz zaznacza, że radzieccy okupanci aktywnie działali na rzecz zniszczenia wzajemnego zaufania między powstańcami a mieszkańcami. Rekrutowali lokalnych mieszkańców, którzy zaczęli wydawać podziemników.

To miało miejsce nie tylko wśród tych, którzy żyli obok i widzieli wszystko, ale także czekaści rozpowszechniali fałszywe informacje o masowych zdradach, o tym, że co drugi mieszkaniec wsi z nimi współpracuje - mówi deputowany.

Początkowa rekrutacja odbywała się potajemnie, ale z czasem zaczęli wzywać niemal każdego cywila do oddziału NKWD publicznie. Wiele mieszkańców wsi poddało się temu wpływowi. Chociaż niektórzy zgodzili się na współpracę, większość odmówiła. Nikt nie wiedział jednak, kto stał się agentem, co doprowadziło do ogólnego podejrzenia każdego we wsi.

Radzieckie rekrutacje doprowadziły do pojawienia się zdrajców, a UPA zaczęła podejrzewać każdego.

Nieufność rozprzestrzeniła się jak wirus między tymi, którzy wcześniej współpracowali i wspierali podziemie. Strach popychał do rozprzestrzeniania się. Cena zdrady była bardzo wysoka. Dla tych, którzy pomagali UPA, mogło to oznaczać zesłanie całej rodziny na Syberię, a dla powstańców - po prostu śmierć - zaznacza Wiatrowycz.

Rozprzestrzenianie się paranoi wśród powstańców

Wiatrowycz przyznaje, że podziemnicy brutalnie karali zdrajców, ale z czasem liczba niewinnych ludzi, którzy stawali się ofiarami zemsty podziemników lub byli niesłusznie oskarżani przez funkcjonariuszy NKWD, zaczęła rosnąć.

Paranoja stopniowo paraliżowała więź między mieszkańcami wsi a powstańcami. Nikt nie wiedział, kto jest po czyjej stronie. Siana zamieszanie i nieufność zaczęły niszczyć walkę. Czekaści musieli przeprowadzić ostateczną czystkę.

Dlatego Wiatrowycz wzywa, aby pamiętać, że Moskwa potrafi dzielić, by zniszczyć.

W komentarzach pod postem wielu Ukraińców zauważa, że Moskwa obecnie stosuje tę samą taktykę, próbując rozdzielić Ukraińców i stworzyć konflikt między cywilami a wojskiem.

Profesor Lwowa Jarosław Hrycak również podkreśla znaczenie wyznaczenia czerwonej linii, która nie zależy od frontu. Jest to konieczne dla ochrony własnych praw konstytucyjnych.

Profesor zauważył również, że wojna rosyjsko-ukraińska nie zakończy się w 2025 roku i istnieje duże ryzyko wybuchu w Rosji, która znajduje się w samym sercu konfliktu.


Czytaj także